log in

Wpisy

Piękniejsza strona piłki w Kielcach

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Piłkarsko na kieleckiej ziemi dominuje Korona, lecz co jakiś czas w naszym pięknym mieście odbywają się inne ciekawe wydarzenia piłkarskie, podczas których gościmy ciekawe zespoły.

Tym razem podczas wtorkowego popołudnia w ramach eliminacji do mistrzostw świata w stolicy świętokrzyskiego zagrały kobiece reprezentacje Polski oraz Szkocji.

Czy było warto we wtorek pojawić się na Kolporter Arenie? Zdecydowanie tak!

Przede wszystkim mogliśmy oglądać pokaz niezwykłego zaangażowania ze strony obu drużyn. Nie brakowało sytuacji stykowych, walki bark w bark – czyli typowego „gryzienia trawy”. Oglądając to spotkanie, rodziła się refleksja, czemu tak często brakuje tego w spotkaniach panów z ekstraklasy.

Co do samego spotkania warto odnotować tutaj kilka momentów. W 6 minucie reprezentantka Polski – Dżesika Jaszek dośrodkowuje z ostrego kąta i piłka ląduje w siatce. Zawodniczka utrzymuje, że to był zamierzony strzał i sama nie spodziewała się, że szkocka bramkarka popełni błąd, pozwalając się przelobować.

W tym momencie mina siedzącego obok nas szkockiego dziennikarza była wręcz bezcenna. Chyba sam nie mógł do końca uwierzyć w to, co zobaczył. Po krótkim zastanowieniu jednak trudno nam stwierdzić, czy bardziej przeraziło go to, że przyjezdne od 6 minuty muszą gonić wynik, czy też bardziej to, iż za chwilę będzie musiał wymówić nazwisko strzelczyni gola. Co gorsza dla niego po takim początku w wykonaniu Polek, mógł mieć uzasadnione obawy, że będą tu padać kolejne bramki i będzie trzeba sobie systematycznie łamać język na polskich nazwiskach.

Te obawy potwierdziły się na początku drugiej połowy, choć rozwiązanie w tej sytuacji postanowiła znaleźć Sophie Howard.

Niestety dla przyjezdnych Howard piłkę co prawda wbiła - tyle, że do własnej bramki. Podczas próby wybicia futbolówki wykonała wślizg w sposób tak niefortunny, iż zaliczyła trafienie samobójcze.

Po tej bramce zgromadzona publiczność powoli już zaczynała rozmyślać, co zjeść w ramach zaległego obiadu. Jednak co by nie mówić, środek tygodnia i godzina 15:30 to jednak nie najlepsza pora na rozgrywanie spotkań piłkarskich. Oczywiście w pełni to rozumiemy – cóż… siła wyższa zwana w tym wypadku UEFA.

I właśnie od tego momentu, jak na ironię, zaczęło się prawdziwe meczycho.

Nie zrozumcie nas źle.                                                       

Wcześniej nie mogliśmy także narzekać, jednak to, jak reprezentacja Szkocji przycisnęła nasze zawodniczki ,musi budzić uznanie. Po raz kolejny bowiem okazało się, że „2:0 to niebezpieczny wynik”. Jak ta pogoń wyglądała? 78 i 80 minuta i mieliśmy już 2:2. Tragedia dać sobie wbić 2 gole w dwie minuty? To poczekajcie jeszcze dziesięć minut. Wtedy to Lisa Evans pognała lewym skrzydłem i z narożnika pola karnego skierowała piłkę w długi róg bramki Katarzyny Kiedrzynek.

Trzeba także zaznaczyć, że w drugiej połowie ratował naszą kadrę także słupek i poprzeczka.

Porażka 2:3 oznacza, że Polskie piłkarki definitywnie straciły szanse, aby awansować do mistrzostw świata. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że rywalki były po prostu lepsze. Okazało się, że to 3:0, które padło w pierwszym meczu w Glasgow nie było przypadkiem. Szkotki górowały nad nami nie tylko wyszkoleniem technicznym, ale przede wszystkim przygotowaniem fizycznym. Trener Miłosz Stępiński przyczyn takiego stanu rzeczy upatrywał m.in. w poziomie naszej rodzimej ligi.

Wygląda więc na to, że w temacie poziomu piłki kobiecej w Polsce osoby za to odpowiedzialne mają naprawdę sporo do zrobienia. Więc Panowie prezesi i działacze, do roboty!

Jakub Zaczkiewicz

Choć to scyzoryk z importu, to w Kielcach czuje się jak u siebie w domu. Wielki entuzjasta najsilniejszej ligi piłkarskiej na świecie, czyli polskiej Ekstraklasy. Autor cyklu „Optyka scyzoryka”.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account